dpd+ballada o dniu wczorajszym
Piątek, 15 lipca 2011 | dodano:15.07.2011
Km: | 33.60 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 01:26 | km/h: | 23.44 |
Pr. maks.: | 55.44 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Najpierw parę słów o dniu wczorajszym:
Rano jak wstałem, to strasznie lało. Popatrzyłem za okno i pomyślałem sobie, że jak tak leje to chyba nie pojadę rowerem :-( bo to już przeginka w takiej ulewie jechać. Jednak stopniowo jak krzątałem się po domu deszcz był coraz mniejszy i mniejszy, aż całkiem ustał. Uradowany więc wskoczyłem w obcisłe, zbiegłem do piwnicy po rower, a tam ........ZONK :-(
Kapeć w tylnym kole, które w wieczór poprzedzający naprawiałem :-(
Ale myślę sobie .... spoko, przecież to FOSS..... podpompuję i pojadę.
Wygrzebałem więc pompkę, pierdnąłem szybko w oponkę i ........ K#@$%A .... znowu ZONK :-( !!! Słyszę wyraźne SSSSSSSSSSSS dobywające się z koła. No i było już pozamiatane, bo nie było już czasu na wymianę dętki :-( ..... powlokłem się do domu, przebrałem w dżinsy i pojechałem do pracy blachosmrodem :-( Porażka na całości.
Dziś rano: wieczorem wczoraj wymieniłem w końcu dętkę na nową, więc rano już bez problemów standardową trasą do pracy. Reja zamieniło się prawie w polną drogę- tyle błota naniosło po wczorajszych ulewach.
Powrót: standardowo przez Reja + jedna rundka a potem przez Owczarnię do domu.
Blisko domu wychaczył mnie jeszcze Luszi, który wracał z jakichś sprawunków. Chwilę pogadaliśmy i rozjechaliśmy się do domów. Pozdrower Luszi.
Tempo w obie strony lajtowe, spacerowe.
Rano jak wstałem, to strasznie lało. Popatrzyłem za okno i pomyślałem sobie, że jak tak leje to chyba nie pojadę rowerem :-( bo to już przeginka w takiej ulewie jechać. Jednak stopniowo jak krzątałem się po domu deszcz był coraz mniejszy i mniejszy, aż całkiem ustał. Uradowany więc wskoczyłem w obcisłe, zbiegłem do piwnicy po rower, a tam ........ZONK :-(
Kapeć w tylnym kole, które w wieczór poprzedzający naprawiałem :-(
Ale myślę sobie .... spoko, przecież to FOSS..... podpompuję i pojadę.
Wygrzebałem więc pompkę, pierdnąłem szybko w oponkę i ........ K#@$%A .... znowu ZONK :-( !!! Słyszę wyraźne SSSSSSSSSSSS dobywające się z koła. No i było już pozamiatane, bo nie było już czasu na wymianę dętki :-( ..... powlokłem się do domu, przebrałem w dżinsy i pojechałem do pracy blachosmrodem :-( Porażka na całości.
Dziś rano: wieczorem wczoraj wymieniłem w końcu dętkę na nową, więc rano już bez problemów standardową trasą do pracy. Reja zamieniło się prawie w polną drogę- tyle błota naniosło po wczorajszych ulewach.
Powrót: standardowo przez Reja + jedna rundka a potem przez Owczarnię do domu.
Blisko domu wychaczył mnie jeszcze Luszi, który wracał z jakichś sprawunków. Chwilę pogadaliśmy i rozjechaliśmy się do domów. Pozdrower Luszi.
Tempo w obie strony lajtowe, spacerowe.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!