dpd+sprawy (z obitym kolanem)
Poniedziałek, 6 czerwca 2011 | dodano:06.06.2011
Km: | 49.68 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:03 | km/h: | 24.23 |
Pr. maks.: | 51.39 | Temperatura: | 30.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Najpierw wyjaśnienie skąd obite kolano: w weekend byliśmy u rodzinki. Mieli nowy nabytek w postaci trampoliny. Świetna zabawka, tylko w trakcie tej zabawy walnęliśmy się z moim synem kolanami :-( Młodego pobolało chwilkę i jest wszystko OK, natomiast ja w niedzielę ledwo chodziłem. Kolano boli jak diabli, nie mogę go obciążyć, ciężko wchodzić i schodzić po schodach- nie mówiąc o jakiejś ostrej jeździe na rowerze- ogólnie lipa.
Dziś rano musiałem znowu wjechać do góry na Osowę, załatwić sprawę. Oj ciężko się jechało pod górę z tym obitym kolanem :-( Były momenty, że tą nogę wypinałem z SPD'a i zwisała luźno a pedałowałem tylko drugą. Komicznie to musiało wyglądać ale to przynosiło ulgę w bólu, więc się tym nie przejmowałem. Jadąc nad morze Hallera machał do mnie Sirmicho jadący w przeciwną stronę ale się spieszyłem, więc się nie zatrzymywałem- pozdrower. Widziałem też na Hallera Flasha jadącego w stronę Gdańska- pozdrower.
Jak wracałem z Osowy do pracy (po załatwieniu sprawy), po raz kolejny doświadczyłem "uprzejmości" sfrustrowanych staniem w korku kierowców. Jeden z nich poczekał aż się zbliżę i ........ opryskał mnie ze spryskiwacza. Biedni sfrustrowani kierowcy :-) A przecież wystarczyłoby, żeby przesiedli się na rowery i nie musieliby stać w korkach :-)
Jakiż dzisiaj skwar, żar, upał lał się z nieba. Siedzienie w biurze, w nieklimatyzowanym pomieszczeniu, kiedy trzeba intensywnie pracować umysłowo- to jakaś pomyłka. Po dzisiejszym dniu w pracy czuję się, jakbym przerzucił z 2 tony węgla.
Powrót: przez ten żar i bolące kolano ledwo jechałem. Jak w końcu dojechałem, to myślałem że ducha wyzionę- a przecież jechałem powoli.
To totalnie nie jest pogoda do jeżdżenia dla mnie. Ja chcę chłodu.
Dziś rano musiałem znowu wjechać do góry na Osowę, załatwić sprawę. Oj ciężko się jechało pod górę z tym obitym kolanem :-( Były momenty, że tą nogę wypinałem z SPD'a i zwisała luźno a pedałowałem tylko drugą. Komicznie to musiało wyglądać ale to przynosiło ulgę w bólu, więc się tym nie przejmowałem. Jadąc nad morze Hallera machał do mnie Sirmicho jadący w przeciwną stronę ale się spieszyłem, więc się nie zatrzymywałem- pozdrower. Widziałem też na Hallera Flasha jadącego w stronę Gdańska- pozdrower.
Jak wracałem z Osowy do pracy (po załatwieniu sprawy), po raz kolejny doświadczyłem "uprzejmości" sfrustrowanych staniem w korku kierowców. Jeden z nich poczekał aż się zbliżę i ........ opryskał mnie ze spryskiwacza. Biedni sfrustrowani kierowcy :-) A przecież wystarczyłoby, żeby przesiedli się na rowery i nie musieliby stać w korkach :-)
Jakiż dzisiaj skwar, żar, upał lał się z nieba. Siedzienie w biurze, w nieklimatyzowanym pomieszczeniu, kiedy trzeba intensywnie pracować umysłowo- to jakaś pomyłka. Po dzisiejszym dniu w pracy czuję się, jakbym przerzucił z 2 tony węgla.
Powrót: przez ten żar i bolące kolano ledwo jechałem. Jak w końcu dojechałem, to myślałem że ducha wyzionę- a przecież jechałem powoli.
To totalnie nie jest pogoda do jeżdżenia dla mnie. Ja chcę chłodu.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!