dpd(wiatr,śnieg,ślizg na biodrze:-)
Czwartek, 2 grudnia 2010 | dodano:02.12.2010
Km: | 25.33 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:14 | km/h: | 20.54 |
Pr. maks.: | 38.22 | Temperatura: | -7.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: jakieś -7 stopni. ICM znowu strzelił w 10-kę z prognozą, zapowiadali że od 7 będzie padał śnieg....no i zaczął padać punkt 7 :-)
Jak wyruszyłem, to aż mnie zatkało ..... taki zawiał wiatr, na 3 Maja w Gdańsku tak wiał w twarz, że prawie zatrzymywał w miejscu. Dalej było już lepiej, choć padający śnieg w połączeniu z wiatrem w twarz niezbyt uprzyjemniały jazdę.
Najtrudniej było dojechać nad morze, bo tam wiatr już był boczno-tylny więc nawet całkiem ładnie popychał w plecy. Pod samą pracą podmuch wiatru (rozpędzony wzdłuż budynku) zwiał mnie z drogi i prawie wpasował w drzewo....uff cudem się jakoś wybroniłem, ale adrenalinka mi skoczyła :-)
Cały dzień w pracy pięknie sypał śnieg i znowu ICM strzelił w 10- zapowiadał że o 15 silne opady ustaną i będzie najwyżej pruszyć.....i tak się stało :-)
Powrót: całkiem ładnie nasypało śniegu, ale jechać po takim świeżutkim puchu to czysta przyjemność, tylko miejscami gdzie nawiało zaspy jechało się ciężej. Bikerów spotkałem może z 5 (maks), ale nad morzem sporo śladów rowerowych.
W okolicach mola w Brzeźnie tak dobrze mi się jechało po tym puchu, że rozpędziłem się chyba troszkę za mocno i niestety ...... stało się. Zapomniałem że pod tym śnieżnym puchem jest miejscami lód ...... no i trafiłem na taką lodową taflę :-(
Poczułem że tył mi odjeżdża, zdążyłem jeszcze zrobić kontrę kierownicą, przednie koło na tym lodzie również odjechało a ja cudownym ślizgiem wyłożyłem się na glebę waląc przy okazji łokciem i biodrem o lód. Po tym jak znalazłem się na glebie sunąłem jeszcze bokiem na biodrze ze 2 metry po tym lodzie, a co ciekawe rower sunął jeszcze następne 2 metry :-) Na szczęście poza lekko obtłuczonym łokciem nic się nie stało......co to znaczy gleba w śnieg :-) prawie przyjemność :-)
Dalej jechałem już dużo ostrożniej.
Największego szoku doznałem na Hallera kiedy tuż za zajezdnią autobusową zobaczyłem że droga rowerowa ...... tak to nie pomyłka ...... !!!!JEST ODŚNIEŻONA!!!! Im dalej jechałem tym bardziej opadała mi kopara .....Hallera do końca była ODŚNIEŻONA, i na Zwycięstwa !!!TEŻ BYŁO ODŚNIEŻONE!!!
Takiej niespodzianki to się nie spodziewałem :-) Ogólnie jechało się bardzo przyjemnie, tylko jak zwykle ręce strasznie marzły :-(
Jak wyruszyłem, to aż mnie zatkało ..... taki zawiał wiatr, na 3 Maja w Gdańsku tak wiał w twarz, że prawie zatrzymywał w miejscu. Dalej było już lepiej, choć padający śnieg w połączeniu z wiatrem w twarz niezbyt uprzyjemniały jazdę.
Najtrudniej było dojechać nad morze, bo tam wiatr już był boczno-tylny więc nawet całkiem ładnie popychał w plecy. Pod samą pracą podmuch wiatru (rozpędzony wzdłuż budynku) zwiał mnie z drogi i prawie wpasował w drzewo....uff cudem się jakoś wybroniłem, ale adrenalinka mi skoczyła :-)
Cały dzień w pracy pięknie sypał śnieg i znowu ICM strzelił w 10- zapowiadał że o 15 silne opady ustaną i będzie najwyżej pruszyć.....i tak się stało :-)
Powrót: całkiem ładnie nasypało śniegu, ale jechać po takim świeżutkim puchu to czysta przyjemność, tylko miejscami gdzie nawiało zaspy jechało się ciężej. Bikerów spotkałem może z 5 (maks), ale nad morzem sporo śladów rowerowych.
W okolicach mola w Brzeźnie tak dobrze mi się jechało po tym puchu, że rozpędziłem się chyba troszkę za mocno i niestety ...... stało się. Zapomniałem że pod tym śnieżnym puchem jest miejscami lód ...... no i trafiłem na taką lodową taflę :-(
Poczułem że tył mi odjeżdża, zdążyłem jeszcze zrobić kontrę kierownicą, przednie koło na tym lodzie również odjechało a ja cudownym ślizgiem wyłożyłem się na glebę waląc przy okazji łokciem i biodrem o lód. Po tym jak znalazłem się na glebie sunąłem jeszcze bokiem na biodrze ze 2 metry po tym lodzie, a co ciekawe rower sunął jeszcze następne 2 metry :-) Na szczęście poza lekko obtłuczonym łokciem nic się nie stało......co to znaczy gleba w śnieg :-) prawie przyjemność :-)
Dalej jechałem już dużo ostrożniej.
Największego szoku doznałem na Hallera kiedy tuż za zajezdnią autobusową zobaczyłem że droga rowerowa ...... tak to nie pomyłka ...... !!!!JEST ODŚNIEŻONA!!!! Im dalej jechałem tym bardziej opadała mi kopara .....Hallera do końca była ODŚNIEŻONA, i na Zwycięstwa !!!TEŻ BYŁO ODŚNIEŻONE!!!
Takiej niespodzianki to się nie spodziewałem :-) Ogólnie jechało się bardzo przyjemnie, tylko jak zwykle ręce strasznie marzły :-(
komentarze
No to gleba zaliczona. Mówisz że ośnieżone. Hmmm... Czyżby rowerem jutro jechać?
sirmicho - 19:25 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
Dobrze że upadek rozszedł się "po kościach". A prognoza na jutro zapowiada się wspaniale. Po średniej predkości widzę że jest nieźle z odśnieżaniem
adas172002 - 18:39 czwartek, 2 grudnia 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!