dpd (spotkanie do którego prawie doszło)
Wtorek, 26 października 2010 | dodano:26.10.2010
Km: | 14.69 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:35 | km/h: | 25.18 |
Pr. maks.: | 43.47 | Temperatura: | 1.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Rano: poniżej 1 stopnia (0,7). Wstałem dziś o 5:35 żeby przed pracą pojeździć, ale jak zobaczyłem deszcz za oknem to odpuściłem i na godzinę jeszcze drzemnąłem.
Jak wychodziłem o 7:10 to już nie padało, tylko jeszcze mokro było na ulicach i drogach rowerowych. Jechało się przyjemnie.
Powrót: najkrótszą drogą do domu, bo spieszyłem się jak co wtorek. Po drodze machał do mnie Sirmicho. Nawet się zatrzymałem i odwróciłem, ale wydawało mi się że nie hamuje (potem okazało się że jednak się zatrzymał) więc nacisnąłem na pedały i pognałem do domu. Pozdrower i sorki. Jechało się świetnie. Łańcuch przeskakuje cały czas bardzo solidnie ale radzę sobie jakoś z tym problemem.
Jak wychodziłem o 7:10 to już nie padało, tylko jeszcze mokro było na ulicach i drogach rowerowych. Jechało się przyjemnie.
Powrót: najkrótszą drogą do domu, bo spieszyłem się jak co wtorek. Po drodze machał do mnie Sirmicho. Nawet się zatrzymałem i odwróciłem, ale wydawało mi się że nie hamuje (potem okazało się że jednak się zatrzymał) więc nacisnąłem na pedały i pognałem do domu. Pozdrower i sorki. Jechało się świetnie. Łańcuch przeskakuje cały czas bardzo solidnie ale radzę sobie jakoś z tym problemem.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!