Marchosblog rowerowy

informacje

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy marchos.bikestats.pl free counters

linki

Kurde!!! Znowu wypadek :-( !!!!

Środa, 12 maja 2010 | dodano:12.05.2010
Km:52.80Km teren:0.00 Czas:02:09km/h:24.56
Pr. maks.:49.50Temperatura:10.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Kurde!!! Dziś znowu miałem wypadek!!! Tym razem czołówka z rowerzystą. Koleś chyba naćpany był, zresztą niespecjalnie zaprzeczał. Ale po kolei.
Dziś rano było tak ciepło (+10)że postanowiłem dziś zainaugurować w pełni letni strój rowerowy- choć trochę wiało więc momentami chłodnawo było. Do pracy najkrótszą drogą.
Po pracy był plan pokręcić trochę z kolegami, niestety koledzy się wykruszyli, więc pojechałem samotnie na Reja pokręcić parę rundek. Podczas kręcenia rundek dopadła mnie zapowiadana od rana burza. Zanim zdążyłem się schować do altanki na parkingu to zdążył mnie już solidnie zlać deszcz. Ledwo wlazłem do altanki a tu jak nie pierdyknie piorun w drzewo po przeciwnej stronie asfaltu- aż podskoczyłem- a iskry posypały się bardzo solidnie- huk i trzask też niezapomniany. Przeczekałem największą ulewę i wsiadłem na rower kierując się do domu- po drodze cały czas trochę padało- raz mocniej raz słabiej. Wracałem jednak nie najkrótszą drogą ale nad morzem. Cudnie było nad morzem- zapach morza po burzy jest cudowny- morze było też cokolwiek wzburzone więc i fale były efektowne. Zadziwiająco dużo spacerowiczów mijałem nad morzem po burzy. Polecam taki spacerek. Znad morza pojechałem już do domu, niestety po drodze trafiłem na jakiegoś (chyba naćpanego) kolesia na rowerze który jechał z przeciwka cokolwiek niewielkim zygzakiem i nagle ni z tego ni z owego wyjechał prosto przede mnie na mój pas drogi rowerowej. Nie miałem nawet gdzie uciekać, bo z boku było drzewo i z dwojga złego wolałem walnąć w kolesia. Wpasował mi się prawie idealnie na czołówkę. Nasze koła przednie się minęły a my centralnie walnęliśmy się kierownicami i ramionami. Na moje szczęście koleś był sporo lżejszy ode mnie bo aż się zdziwiłem- odbił się prawie jak piłka ode mnie i wysmarował w glebę. Ja się nawet nie przewróciłem- na szczęście zdążyłem solidnie wyhamować zanim się walnęliśmy. Ja zaczynam się orientować w stratach osobowych i sprzętowych i mówię do kolesia że chyba policję zawołam a tu patrzę a koleś zaczyna się pakować na rower i chce odjeżdżać- złapałem go za rękaw i mówię hola- dokąd to, złaź z roweru zaraz będziemy policję wołać, i zaczyman oglądać rower- jakie straty. Odwracam się i patrzę a koleś już siedzi na rowerze i daje dyla. Złapałem mój rower (z przekrzywioną kierownicą) i dawaj za nim. Na szczęście trochę pary w nogach jest więc nie miał najmniejszych szans dać dyla. Dogoniłem kolesia i krzyczę zatrzymaj się, a ten nic i tylko mocniej ciśnie na pedały. Cóż było robić- złapałem kolesia za mankiet szarpnąłem raz drugi i trzeci i koleś zarył w glębę. No cóż jakoś go musiałem zatrzymać :-( Dopiero wtedy zrezygnował z ucieczki i mówi no dobra to wołaj pan tą policję. Jak powiedziałem że jechał i zachowuje się jakby był naćpany to tylko powiedział- może :-( Nieźle, co? Wtedy obejrzałem na spokojnie rower i siebie, stwierdziłem że ja mam tylko maleńkiego siniaka na udzie, stłuczony lekko palec jak dobiliśmy się kierownicami i lekko stłuczony bark ale nic poważnego. Rower zadziwiająco dobrze zniósł wypadek: wykrzywiła się kierownica ale tylko przekręcił się wspornik, rozwalił się dzwonek i od uderzenia przekręciła się w dół klamka i manetka (ale tylko na mocowaniach), poza tym nic nie stwierdziłem więcej. Skasowałem więc kolesia za rozwalony dzwonek i puściłem wolno, bo nie chciało mi się czekać nie wiadomo ile na policję, zeznawać i nie wiadomo co jeszcze. Mam tylko nadzieję, że to będzie jakaś nauczka dla kolesia, żeby nie jeździć naćpanym na rowerze. Koleś wyglądał porządnie a jak się zapytałem dlaczego chciał mi spierniczyć, to powiedział że się przestraszył (pewnie tej policji o której wspomniałem na początku). Po prostu tłumaczenie jak małe dziecko :-( Najważniejsze że nikomu nic się nie stało a i rower prawie bez szwanku- zaraz idę go szykować. Pozdrower dla wszystkich czytających i .... uważajcie na naćpanych rowerzystów.

komentarze
Dzięki Panowie
zaczynam czuć dopiero poszczególne obtłuczenia, a to kolano a to goleń- tak naprawdę to zobaczę dopiero jutro :-(
ale co tam twardym trzeba być :-)
Co do umiejętności przewidywania to cały czas się uczymy. Co do kierowców nie respektujących świateł i nie zwracających uwagi na rowerzystów to myślę że już się sporo nauczyłem- ale z naćpanymi rowerzystami to jeszcze nie miałem doświadczeń :-) Pozdrower
marchos
- 21:43 środa, 12 maja 2010 | linkuj
pozdrower… i uważajcie na ścieżkach rowerowych, zasada ograniczonego zaufania i umiejętność przewidywania są niezastąpione w takich sytuacjach, ale nawet one nie zapewnią 100% bezpieczeństwa. Mam nadzieję że jutro będziesz w równie dobrej kondycji
adas172002
- 20:49 środa, 12 maja 2010 | linkuj
ty to masz pecha ! a gościu miał farta bo gdyby wpadł na mnie to moje ponad 100kg by go nauczyło pokory :) Ale dobrze że straty minimalne :)
dominik
- 19:08 środa, 12 maja 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

szukaj

archiwum