dpd-a miało lać :-)
Środa, 13 czerwca 2018 | dodano:13.06.2018Kategoria do pracy
Km: | 47.18 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 02:09 | km/h: | 21.94 |
Pr. maks.: | 42.13 | Temperatura: | 14.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Prognozy na dzisiejsze popołudnie wyglądały bardzo kiepsko- miało lać jak z cebra.
Ponieważ jednak rano pogoda była dobra, ok. 14 stopni, nie padało- zdecydowałem się jechać rowerem- w końcu z cukru nie jestem, stwierdziłem- najwyżej zmoknę w drodze powrotnej. Rano trasa standardowa- bardzo dobrze się jechało.
Powrót: w ciągu dnia prognoza się zmieniła i wg niej deszcz miał zacząć lać w okolicach 17:30-18:00. Stwierdziłem więc, że jak się pospieszę, to może zdążę do domu przed deszczem.
Z pracy wyjechałem więc najszybciej jak to możliwe, temp. bardzo przyjemna (ok. 16 stopni) i pocisnąłem mocniej niż zwykle.
Na niebie dookoła było pełno ciężkich granatowych chmur, sugerujących potężny deszcz.
Stwierdziłem jednak, że trasy nie zmieniam, pojechałem standardowo....... no i do samego domu nie spadła na mnie ani kropla deszczu :-)
Pocisnąłem na powrocie na tyle, że nawet rodzinka się zdziwiła co ja dzisiaj tak szybko w domu :-)
Najśmieszniejsze jest to, że prognoza pokazywała naprawdę solidne opady a tak naprawdę to jak byłem już w domu to przez chwilę trochę pokropiło.
Generalnie to słabo że nie pada, bo straszna susza jest- strumień w lesie obok którego codziennie przejeżdżam ma może 1/3 swojej pierwotnej szerokości, tak jest wyschnięty.
Ponieważ jednak rano pogoda była dobra, ok. 14 stopni, nie padało- zdecydowałem się jechać rowerem- w końcu z cukru nie jestem, stwierdziłem- najwyżej zmoknę w drodze powrotnej. Rano trasa standardowa- bardzo dobrze się jechało.
Powrót: w ciągu dnia prognoza się zmieniła i wg niej deszcz miał zacząć lać w okolicach 17:30-18:00. Stwierdziłem więc, że jak się pospieszę, to może zdążę do domu przed deszczem.
Z pracy wyjechałem więc najszybciej jak to możliwe, temp. bardzo przyjemna (ok. 16 stopni) i pocisnąłem mocniej niż zwykle.
Na niebie dookoła było pełno ciężkich granatowych chmur, sugerujących potężny deszcz.
Stwierdziłem jednak, że trasy nie zmieniam, pojechałem standardowo....... no i do samego domu nie spadła na mnie ani kropla deszczu :-)
Pocisnąłem na powrocie na tyle, że nawet rodzinka się zdziwiła co ja dzisiaj tak szybko w domu :-)
Najśmieszniejsze jest to, że prognoza pokazywała naprawdę solidne opady a tak naprawdę to jak byłem już w domu to przez chwilę trochę pokropiło.
Generalnie to słabo że nie pada, bo straszna susza jest- strumień w lesie obok którego codziennie przejeżdżam ma może 1/3 swojej pierwotnej szerokości, tak jest wyschnięty.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!