dpd (połamana kierownica)
Poniedziałek, 7 sierpnia 2017 | dodano:07.08.2017Kategoria do pracy
Km: | 50.52 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 02:28 | km/h: | 20.48 |
Pr. maks.: | 39.14 | Temperatura: | 12.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś po ponad miesięcznej przerwie spowodowanej różnymi przyczynami.
Jechało mi się bardzo dobrze, choć oczywiście tempo mizerne, ale nie tempo jest najważniejsze.
Rano: dość chłodno, tylko 12 stopni. Na początku jechałem w cienkim ortalionie, ale w Osowej go zdjąłem. W związku z tym jak wjechałem w las (cień) zrobiło mi się zimno w ręce, musiałem je rozcierać na zjeździe. Trasa standardowa z niewielkim skrótem, żeby być szybciej w pracy.
Powrót: przyjemnie ciepło, ale nie gorąco (tak jak lubię). Trasa standardowa. Już w Baninie blisko domu natknąłem się na wypadek: niestety zginął motocyklista- świeć Panie nad jego duszą. Droga była całkowicie zablokowana i strażacy nawet mnie rowerzystę zawrócili z drogi. Jak wracałem od miejsca wypadku (musiałem wjechać na krawężnik), złamała mi się kierownica: na szczęście nie do samego końca, bo pewnie zaliczył bym solidną glebę- podczas podbijania koła przed krawężnikiem nagle poczułem, że lewa część kierownicy idzie mi swobodnie górę. Na szczęście udało się wskoczyć na krawężnik a dalej jechałem już trzymając tylko drugą połowę kierownicy. Jakoś do domu dojechałem, ale rower nie nadaje się do dalszej jazdy (trzeba kupić nową kierownicę). Na jutro przygotowałem szybko mojego Unibike'a. No cóż kierownica miała 10 lat i ponad 41 tys. km przebiegu- widać czas było na nią.
Jechało mi się bardzo dobrze, choć oczywiście tempo mizerne, ale nie tempo jest najważniejsze.
Rano: dość chłodno, tylko 12 stopni. Na początku jechałem w cienkim ortalionie, ale w Osowej go zdjąłem. W związku z tym jak wjechałem w las (cień) zrobiło mi się zimno w ręce, musiałem je rozcierać na zjeździe. Trasa standardowa z niewielkim skrótem, żeby być szybciej w pracy.
Powrót: przyjemnie ciepło, ale nie gorąco (tak jak lubię). Trasa standardowa. Już w Baninie blisko domu natknąłem się na wypadek: niestety zginął motocyklista- świeć Panie nad jego duszą. Droga była całkowicie zablokowana i strażacy nawet mnie rowerzystę zawrócili z drogi. Jak wracałem od miejsca wypadku (musiałem wjechać na krawężnik), złamała mi się kierownica: na szczęście nie do samego końca, bo pewnie zaliczył bym solidną glebę- podczas podbijania koła przed krawężnikiem nagle poczułem, że lewa część kierownicy idzie mi swobodnie górę. Na szczęście udało się wskoczyć na krawężnik a dalej jechałem już trzymając tylko drugą połowę kierownicy. Jakoś do domu dojechałem, ale rower nie nadaje się do dalszej jazdy (trzeba kupić nową kierownicę). Na jutro przygotowałem szybko mojego Unibike'a. No cóż kierownica miała 10 lat i ponad 41 tys. km przebiegu- widać czas było na nią.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!