Bieganie-ok.5 km-straszna porażka
Wtorek, 14 kwietnia 2015 | dodano:14.04.2015
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Miał być dziś fajny trening, bo nadarzyła sie okazja pobiegać w lesie. Pogoda fajna, bo chłodno i do tego lekki deszcz- super- tak jak lubię. Miał być dystans między 8 a 9 km. I to wszystko MIAŁO BYĆ a wyszło G totalne.
Zaczęło się dobrze. Dobrze mi się biegło, tylko jakoś tak po kilometrze zaczęła mnie boleć noga w okolicach łydki ale z przodu.
Myślałem że się rozkręcę więc zignorowałem to i biegłem dalej. Niestety noga bolała coraz mocniej i po ok. 4 km zatrzymałem się żeby ją rozmasować. Jak dotknąłem nogi, to aż się przestraszyłem: wrażenie w nodze miałem takie jakby skóra pod wpływem dotyku miała zaraz pęknąć i strasznie bolało od samego dotyku ręką.
Stwierdziłem że sorki, ale dalej nie biegnę bo sobie tylko krzywdę mogę zrobić.
Kawałek przeszedłem spacerem i próbowałem znowu pobiec, ale sytuacja się natychmiast powtórzyła. Przerwałem więc zapis GPS i poszedłem spacerem z powrotem. Przeszedłem ponad 2 km i zaczęło mi się robić zimno, tym bardziej że wyszedłem z lasu na otwartą przestrzeń a tam trochę pizgało. Jakiś 1 km przed końcem pobiegłem znowu (już bez GPS) i biegło się nieźle- noga już nie dokuczała. W sumie przebiegłem dziś niewiele ponad 5 km i jestem zły, bo nie udało się zrealizować zamierzeń. Oby tylko takie coś nie zdarzyło się w niedzielę na biegu w Toruniu, bo to już byłaby klęska totalna.
Zaczęło się dobrze. Dobrze mi się biegło, tylko jakoś tak po kilometrze zaczęła mnie boleć noga w okolicach łydki ale z przodu.
Myślałem że się rozkręcę więc zignorowałem to i biegłem dalej. Niestety noga bolała coraz mocniej i po ok. 4 km zatrzymałem się żeby ją rozmasować. Jak dotknąłem nogi, to aż się przestraszyłem: wrażenie w nodze miałem takie jakby skóra pod wpływem dotyku miała zaraz pęknąć i strasznie bolało od samego dotyku ręką.
Stwierdziłem że sorki, ale dalej nie biegnę bo sobie tylko krzywdę mogę zrobić.
Kawałek przeszedłem spacerem i próbowałem znowu pobiec, ale sytuacja się natychmiast powtórzyła. Przerwałem więc zapis GPS i poszedłem spacerem z powrotem. Przeszedłem ponad 2 km i zaczęło mi się robić zimno, tym bardziej że wyszedłem z lasu na otwartą przestrzeń a tam trochę pizgało. Jakiś 1 km przed końcem pobiegłem znowu (już bez GPS) i biegło się nieźle- noga już nie dokuczała. W sumie przebiegłem dziś niewiele ponad 5 km i jestem zły, bo nie udało się zrealizować zamierzeń. Oby tylko takie coś nie zdarzyło się w niedzielę na biegu w Toruniu, bo to już byłaby klęska totalna.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!