Marchosblog rowerowy

informacje

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy marchos.bikestats.pl free counters

linki

dpd (w towarzystwie)

Wtorek, 7 października 2014 | dodano:07.10.2014Kategoria do pracy
Km:83.69Km teren:5.00 Czas:03:59km/h:21.01
Pr. maks.:52.66Temperatura:6.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Dzisiejszy powrót z pracy w towarzystwie Turysty, którego spotkałem na nadmorskiej jadąc w stronę ronda w Brzeźnie.
Dzięki za miłe towarzystwo i wyczekiwanie na wszystkich podjazdach, żebym mógł się wczłapać na górę.

Rano: dziś znacznie cieplej niż wczoraj. Jak wychodziłem o 6:20 (było jeszcze ciemno) termometr pokazywał 6 stopni i dziś dla odmiany tyle chyba było, bo dziś nie zmarzłem jak wczoraj a ubrany byłem tak samo. W Rębiechowie uciekało przede mną stado dzików: najpierw galopowały wzdłuż drogi po lewej stronie (ja specjalnie zwolniłem żeby ich nie wyprzedzać) a następnie przeskoczyły przez drogę na prawo i pognały w głąb pola. Przed pracą jeszcze standardowa rundka do ronda w Brzeźnie.

Powrót: temp. ok. 16 stopni. Z pracy rundka do molo w Sopocie, nawrotka i jazda w stronę ronda w Brzeźnie. Okazało się, że jest dość solidny wiatr, który całkiem solidnie utrudnia jazdę. W drodze do ronda w Brzeźnie wspomniane spotkanie z Turystą, więc przerwałem moją rundkę i pojechałem już w towarzystwie w dalszą drogę. Trasa przez Oliwę, Dolinę Radości, Kleszą do Matemblewa, potem podjazd do Matarni, Słowackiego do lotniska a dalej po płytach do Meteorytowej i do Osowej, gdzie pożegnałem się z Turystą. 
Ponieważ po drodze zadzwonił syn, żebym odebrał go z treningu (rowerem), to jeszcze miałem czas, więc pokręciłem rundki dookoła Osowej, żeby nie marnować czasu na siedzenie i czekanie. W oczekiwaniu na syna przebrałem się w cieplejszą kurtkę, bo zaczynało mi się robić chłodno. 
Powrót z synem już standardowo prawie, przez Barniewice i dalej przez las do Banina. Wracaliśmy już w całkowitych ciemnościach, ale dzięki naszym mega latarkom jechało się wyśmienicie. Już w Baninie trochę utrudniał ten solidny wiatr, ale jakoś dokulaliśmy się do domu. Dziś subiektywnie jechało mi się naprawdę dobrze, chociaż porażająco śmieszna średnia mogłaby wskazywać coś wręcz przeciwnego :-)

komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

szukaj

archiwum