Marchosblog rowerowy

informacje

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy marchos.bikestats.pl free counters

linki

dpd (źle i bardzo źle)

Środa, 1 października 2014 | dodano:01.10.2014Kategoria do pracy
Km:63.28Km teren:5.00 Czas:03:06km/h:20.41
Pr. maks.:40.58Temperatura:10.8 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Dziś było tak jak w tytule. Moje mięśnie trzeci dzień z rzędu na rowerze (po 3 tygodniach przerwy) bolą tak bardzo, że dziś nic ponad tempem rekreacyjnym nie byłem w stanie z nich wykrzesać, a i tak w drodze powrotnej jechałem na granicy zgonu podobnego do wczorajszego. Po powrocie byłem tak wypompowany, że padłem na fotel i musiałem pół godziny odpocząć. Czy to już sks?

Rano: długo nie mogłem się zwlec z wyra. W końcu się zwlokłem, po czym przestawiłem budzik na później, uwaliłem się do wyra i stwierdziłem że jadę samochodem. Poleżałem jednak kilka minut, pomyślałem i jednak zdecydowałem się na rower. Przez to marudzenie rano, nie było już czasu na żadne dodatkowe rundki przed pracą, trzeba było jechać prawie najkrótszą drogą.
Rano temp. ok. 10,8 stopnia, deszcz nie padał.

Powrót: stwierdziłem że muszę nadrobić stracone poranne kilometry, więc rundka nad morzem do ronda w Brzeźnie, potem do mola w Sopocie i powrót standardową trasą przez Węglową do domu. Jak już wspomniałem, zamulanie okrutne. Prawie wszyscy mnie dziś wyprzedzali.

komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

szukaj

archiwum