Marchosblog rowerowy

informacje

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Znajomi

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy marchos.bikestats.pl free counters

linki

dpd (błotny powrót)

Wtorek, 5 sierpnia 2014 | dodano:05.08.2014Kategoria do pracy
Km:62.26Km teren:3.00 Czas:02:54km/h:21.47
Pr. maks.:46.49Temperatura:21.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Pracuś Doskonały
Dziś powrót wyjątkowo błotny :-( po oberwaniu chmury, które było krótko przed planowanym wyjściem z pracy. Po powrocie do domu musiałem rower umyć wężem, bo napęd i cały rower był tak zapiaszczony i ubłocony, że aż nie mogłem na to patrzeć. 

Rano: ok. 21 stopni, niebo zachmurzone, więc jechało się komfortowo. Standardowo do pracy z rundką do ronda w Brzeźnie.

Powrót: przed wyjściem wspomniane oberwanie chmury, więc trzeba było trochę odczekać aż się przetrze i woda z ulic trochę spłynie. Mimo to na nadmorskiej miejscami kałuże na całą szerokość ddr, że nie dało się objechać- trzeba było ciąć przez środek.
Po pracy znowu rundka do ronda w Brzeźnie w jeszcze padającym deszczu i powrót. Na skrzyżowaniu Pomorskiej i Chłopskiej nie działały po ulewie światła, trzeba było się przeciskać na siłę. Dalej standardowo Dolina Radości i Węglową do Osowej. Do Osowej nie było jeszcze źle, udało się przejechać w miarę sucho i nie ubłoconym. Masakra błotna zaczęła od ogródków w Owczarni przy obwo: droga rozmiękczona, błoto, kałuże- nie dało się przejechać bez ubłocenia się. W Osowej polna droga wzdłuż Wodnika (od Selgrosa) tak rozmiękczona po deszczu, że koła zapadały się w błoto, do tego kałuże- kolejna solidna porcja błota. 
Rundka honorowa przez Osowę w miarę, choć wszędzie stała woda w kałużach. 
Wyjazd z Osowej na Barniewice: tradycyjnie błotne jeziora przez całą szerokość drogi- nie da się ominąć, trzeba przejechać przez środek. Masakra jednak była dopiero w lesie pomiędzy Barniewicami a Baninem: kałuże błotne tak wielkie, że w jednej z nich zanurzył mi się do połowy but i nalało mi się wody do środka ...... bleeee :-( nie lubię. Musiałem pokonać kilka takich kałuż, do tego jak to na tej trasie piach, który przylepił się do wszystkiego. Napęd tak skrzeczał od piachu i błota, że żal było słuchać. 
Za to w Baninie chyba ledwo co popadało. Kałuże symboliczne, drogi i chodniki już praktycznie suche- jakby ksiądz kropidłem skropił.
Ogólnie ciężko się jedzie po tych rozmiękczonych po deszczu polnych drogach, bo stawiają duży opór- chyba nawet ciężej się jedzie niż jak jest kopny piach.

komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

szukaj

archiwum