dpd (awaria,dziki,dodatki)
Czwartek, 2 stycznia 2014 | dodano:02.01.2014Kategoria do pracy
Km: | 53.69 | Km teren: | 1.50 | Czas: | 02:56 | km/h: | 18.30 |
Pr. maks.: | 42.53 | Temperatura: | 2.4 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Pracuś Doskonały |
Dziś po bardzo długiej przerwie rowerkiem do pracy.
Żeby nie było zbyt różowo, to męczy mnie od kilku dni grypa żołądkowa. Na szczęście w trakcie jazdy było OK :-).
Rano: ok. 2,4 stopnia i dość solidna mgła w mojej wsi (dalej już było lepiej), plus taki że nie padało.
Żeby nie jechało mi się zbyt dobrze to już 2 kilosy od domu przy zmianie przełożenia pękła linka od tylnej przerzutki.
W tym momencie oczywiście przerzutka automatycznie zjechała na najmniejszą tarczę i se jedź człowieku, bez kondycji na najmniejszej pod górkę :-(. Na szczęście do pracy mam przeważnie z górki z niewielkimi przewyższeniami, więc stwierdziłem że jakoś dam radę manipulując tylko przednią przerzutką. No i jakoś dojechałem, choć momentami nie było lekko- musiałem stawać na pedałach. Przyznam jednak, że linka i tak dała radę :-) ponad 7 lat i ponad 26 tys. km (od nowości roweru) w błocie, deszczu, śniegu przez kilka sezonów to chyba niezły wynik.
Dziś ruch znikomy (ludzie jeszcze na urlopach)- nawet na Spacerowej z Osowej do Oliwy było pusto.
Korciło mnie, żeby jechać Spacerową, ale ostatecznie wybrałem jednak Reja.
Na Reja na łagodnym zjeździe leśnicy nawieźli mnóstwo błota (prowadzą wycinkę), jak jechałem to aż mlaskało pod oponami.
Powrót: stwierdziłem że nie dam rady na najmniejszej tarczy z tyłu turlać się pod górę, więc skręciłem przerzutkę (śrubą ograniczającą wychylenie przerzutki w dół), żeby łańcuch pracował na 5-ej zębatce zamiast na 7-ej i pojechałem. W połączeniu z możliwością zmiany biegów z przodu (w grę wchodził blat i środkowa tarcza) dało się jechać nawet pod górę, choć też nie było łatwo (biorąc pod uwagę całkowity brak kondycji i sił).
Z pracy poturlałem się (bo trudno to nazwać jazdą) jeszcze do ronda w Brzeźnie. Ruch praktycznie zerowy, spotkałem kilku rowerzystów i trochę więcej spacerowiczów.
Potem standardowy powrót przez Reja- nie było lekko pod górę :-( Z Reja do Spacerowej pojechałem przez las koło stacji benzynowej (żeby ograniczyć do niezbędnego minimum turlanie się pod górę). Jak już minąłem stację benzynową i jechałem ścieżynką między drzewami nagle dookoła mnie zrobił się chrzęst, szuranie a po chwili usłyszałem hrumkanie ....... ups ..... stado dzików, a do tego wjechałem w sam jego środek. Nie powiem żeby mi się zrobiło miło i przyjemnie :-(, tym bardziej że dziki jak mnie usłyszały nagle się ruszyły- sądząc po szuraniu liści i hrumkaniach.
Na szczęście na samej ścieżce ich nie było, więc docisnąłem na pedały i nie oglądając się za siebie zmykałem przed bliższym spotkaniem.
Dalej na szczęście już bez przygód, tyle że standardowo jak tylko wyjechałem z Osowej do Barniewic (na otwartą przestrzeń) poczułem że jednak jest wiatr i zrobiło się dużo zimniej- ale to już standard, więc nie ma się co rozwodzić nad tym.
Żeby nie było zbyt różowo, to męczy mnie od kilku dni grypa żołądkowa. Na szczęście w trakcie jazdy było OK :-).
Rano: ok. 2,4 stopnia i dość solidna mgła w mojej wsi (dalej już było lepiej), plus taki że nie padało.
Żeby nie jechało mi się zbyt dobrze to już 2 kilosy od domu przy zmianie przełożenia pękła linka od tylnej przerzutki.
W tym momencie oczywiście przerzutka automatycznie zjechała na najmniejszą tarczę i se jedź człowieku, bez kondycji na najmniejszej pod górkę :-(. Na szczęście do pracy mam przeważnie z górki z niewielkimi przewyższeniami, więc stwierdziłem że jakoś dam radę manipulując tylko przednią przerzutką. No i jakoś dojechałem, choć momentami nie było lekko- musiałem stawać na pedałach. Przyznam jednak, że linka i tak dała radę :-) ponad 7 lat i ponad 26 tys. km (od nowości roweru) w błocie, deszczu, śniegu przez kilka sezonów to chyba niezły wynik.
Dziś ruch znikomy (ludzie jeszcze na urlopach)- nawet na Spacerowej z Osowej do Oliwy było pusto.
Korciło mnie, żeby jechać Spacerową, ale ostatecznie wybrałem jednak Reja.
Na Reja na łagodnym zjeździe leśnicy nawieźli mnóstwo błota (prowadzą wycinkę), jak jechałem to aż mlaskało pod oponami.
Powrót: stwierdziłem że nie dam rady na najmniejszej tarczy z tyłu turlać się pod górę, więc skręciłem przerzutkę (śrubą ograniczającą wychylenie przerzutki w dół), żeby łańcuch pracował na 5-ej zębatce zamiast na 7-ej i pojechałem. W połączeniu z możliwością zmiany biegów z przodu (w grę wchodził blat i środkowa tarcza) dało się jechać nawet pod górę, choć też nie było łatwo (biorąc pod uwagę całkowity brak kondycji i sił).
Z pracy poturlałem się (bo trudno to nazwać jazdą) jeszcze do ronda w Brzeźnie. Ruch praktycznie zerowy, spotkałem kilku rowerzystów i trochę więcej spacerowiczów.
Potem standardowy powrót przez Reja- nie było lekko pod górę :-( Z Reja do Spacerowej pojechałem przez las koło stacji benzynowej (żeby ograniczyć do niezbędnego minimum turlanie się pod górę). Jak już minąłem stację benzynową i jechałem ścieżynką między drzewami nagle dookoła mnie zrobił się chrzęst, szuranie a po chwili usłyszałem hrumkanie ....... ups ..... stado dzików, a do tego wjechałem w sam jego środek. Nie powiem żeby mi się zrobiło miło i przyjemnie :-(, tym bardziej że dziki jak mnie usłyszały nagle się ruszyły- sądząc po szuraniu liści i hrumkaniach.
Na szczęście na samej ścieżce ich nie było, więc docisnąłem na pedały i nie oglądając się za siebie zmykałem przed bliższym spotkaniem.
Dalej na szczęście już bez przygód, tyle że standardowo jak tylko wyjechałem z Osowej do Barniewic (na otwartą przestrzeń) poczułem że jednak jest wiatr i zrobiło się dużo zimniej- ale to już standard, więc nie ma się co rozwodzić nad tym.
W drodze powrotnej również ruch znikomy, na Lotniczej nawet były takie momenty że żadne samochody mnie nie wyprzedzały ani nic nie jechało z przeciwka, co jest wręcz niesamowite.
komentarze
O, nie tylko komentujesz, ale i jeździsz. :)
Ja w takich przypadkach (zamiast kręcenia śrubką) zawijam linkę o koszyk bidonu, blokując przerzutkę na odpowiedniej zębatce.
Zawsze pękała mi przy manetce, więc odpowiedni zapas był. Turysta - 19:18 piątek, 3 stycznia 2014 | linkuj
Ja w takich przypadkach (zamiast kręcenia śrubką) zawijam linkę o koszyk bidonu, blokując przerzutkę na odpowiedniej zębatce.
Zawsze pękała mi przy manetce, więc odpowiedni zapas był. Turysta - 19:18 piątek, 3 stycznia 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!